08 listopada 2008

Jak łatwo o nieszczęście

Z samego rana - tekst nie związany z polityką - ale z życiem. Właśnie sobie wstałem, w mieszkaniu czuć swąd spalenizny jakby ktoś spalił mleko w sąsiednim mieszkaniu. Cóż - ktoś nie dopilnował i tyle. Ale tutaj do drzwi pukanie, a tam ochroniarz z pytaniem czy nie mam kontaktu do mieszkańców sąsiedniego mieszkania. Ale skąd ja mam mieć? Wprowadziłem się na osiedle 3 miesiące temu (zdążyłem kupić mieszkanie na kredyt przed kryzysem) i nie znam nikogo - totalnie nikogo). Rozpoczęło się bieganie po sąsiadach, ale prawie nikogo nie ma (długi weekend), a Ci którzy są, też nie mają kontaktu. A skąd to zamieszanie? No bo od tego lokatora czuć swąd, co gorsza na zewnątrz z uchylonego okna, wydobywa się jakby dym. Podzwoniłem do niego - ale nikogo nie ma. Męska decyzja - dzwonimy na straż pożarną.

Straż przyjeżdża, a ponieważ to wysoki parter, przystawiają drabinę i wchodzą na balkon - a tam, widać, że na łóżku ktoś śpi. Walą więc w okno - ale trudno człowieka dobudzić. Udało się. No to marsz do drzwi - ale jakoś klient nie dociera do drzwi. A wiec walenie w drzwi z okrzykami, że za chwilę wyważamy. Nic. No to decyzja, wzywamy policję i otwieramy (to już decyzja straży pożarnej - nie moja). Jednak słychać, że ktoś otwiera drzwi z drugiej strony. Bucha dym, smród wcale nie przypominający spalonego mleka. Strażacy wchodzą do środka.

Na szczęście straż nie musiała nic gasić. Ale jak to strażak stwierdził - jeszcze pół godziny - może godzina, a nie miałbym sąsiada, bo by się zaczadził. Winą było wstawienie coś na ogień i pójście spać. O mały włos - a okazałoby się, że to byłby już wieczny sen. W tym przypadku, dobrze, że osiedla ma ochronę, która co jakiś czas musi zrobić obchód. Ale wniosek końcowy - jak łatwo można się załatwić. Proszę - uważajcie na to co robicie, o nieszczęście tak łatwo. jest jeszcze drugi wniosek. Że tak łatwo być obcym dla wszystkich. Może warto poznać swoich sąsiadów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz